środa, 3 października 2018

Laurie Frankel - Atlas miłości

Kiedy dostaniesz do ręki tak niepozornie wyglądającą książkę i po przeczytaniu kilku stron pomyślisz tylko, by cisnąć ją w kąt i nigdy więcej do niej nie wracać - to znak, że udało Ci się znaleźć książkę, o której mowa. Jesienne wieczory to idealny czas, by usiąść pod kocem z kubkiem gorącej herbaty i zagłębić się w opowieść, od której wręcz niemożna się oderwać.

,,Atlas miłości" w ogóle nie jest książką tego typu. Po pierwszych kilku stronach miałam ochotę wręcz wyrzucić ją do kosza. "Nudna jak flaki z olejem" - myślałam. Jednak obiecałam sobie, że dam tej książce szansę. Nie pożałowałam. 

Pierwsze kilka etapów życia Janey i jej najlepszych przyjaciółek wprawiło mnie wręcz w osłupienie. Kto by pomyślał, że można zgodzić się zamieszkać z dwoma przyjaciółkami, by wspólnie wychowywać dziecko jednej z nich. Pomyślałam, wariactwo, to się im nie uda. Ustaliły grafik, wynajęły dom, babcia Janey zrobiła wyprawkę dziecięcą dla jeszcze nienarodzonego dziecka Jill, nawet Jason zgodził się pomagać przy Atlasie, który dostał imię po jednym z literackich bohaterów. Cóż, jak mogło się nie udać, mając takie wsparcie wśród bliskich. Nawet jeśli ojciec dziecka uciekł nie zostawiając po sobie śladu, przyjaciółki świetnie dały radę z tą sytuacją, do czasu.

W końcu przecież musiało zdarzyć się coś, co je przerosło. Katie w końcu znalazła idealnego kandydata na męża, babcia Janey zmarła, pojawił się nowy przyjaciel (a może ktoś więcej), ale co najważniejsze po długiej nieobecności wrócił Dan - ojciec dziecka. Cóż można zrobić? Jill oczywiście chce spędzać jak najwięcej czasu ze swoją dawną miłością, niekoniecznie zabierając ze sobą Atlasa i traktując przyjaciół jak opiekunki, które na zmianę będą wychowywać jej dziecko. Co stanie się, gdy Atlas poważnie zachoruje i dlaczego w szpitalu czuwać będzie właśnie Janey a nie Jill? Odpowiedź jest prosta, matka dziecka tak bardzo zaangażuje się w naprawianie relacji z byłym partnerem, wyłączając telefon i zupełnie odcinając się od rzeczywistego świata. 

Kiedy w końcu wróci do rzeczywistości wraz z ojcem Atlasa, czy będzie to  koniec sielanki najlepszych przyjaciół? Co stanie się, gdy Janey za bardzo przywiąże się do małego chłopca i będzie traktować go jak swoje rodzone dziecko? Czy przyjaciółki dojdą do porozumienia?

Ślub Katie to idealna okazja, by w końcu pogodzić zwaśnione przyjaciółki. Przecież znając się tyle lat nie można tak łatwo zakończyć wspaniałej przyjaźni. Wszystkie złe chwile muszą pójść w niepamięć, a przyjaciółki na nowo razem stawiać czoła wszystkim przeciwnościom losu. Mimo że już nie w jednym domu, to przecież przyjaźń to zobowiązanie na wieczność.

Tytułowy Atlas sprawia, że cała książka pokazuje różne rodzaje miłości, jak różne mapy w atlasie. Miłość rodzicielska, partnerska, przyjacielska - wszystkie rodzaje miłości są tak różnorodne, a jednak wszystko układa się w jedną całość. 

" Chyba że chce się kochać wszystkimi odcieniami miłości - matki, ojców, babcie i kolejnych, tak bardzo nieodpowiednich facetów. Chyba że wspólnie wychowuje się niemowlę, które staje się filarem wspólnego świata trzech zupełnie różnych osobowości "






9 komentarzy:

  1. Często tak jest, że książka początkowo nie zachwyca, a potem akcja wręcz wciąga :) Gorzej jak się trafi na książkę, która do ostatnich stron nie jest zbyt ciekawa, ale się czyta, żeby skończyć, skoro się już zaczęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy to naprawdę powinno się ją wyrzucić do kosza xd

      Usuń
  2. Zupełnie nie moje klimaty. Ostatnio mam jakiś odrzut od książek obyczajowych, książek o miłości. Ale recenzja super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :) już niedługo pojawi się coś z fantasy bądź thrillerów :)

      Usuń
  3. Rzeczywiście ,lubię książki wciągające od razu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, ale obiecałam sobie, że będę się przełamywać do książek, które nie wciągają od razu, bo czasem można się mile zaskoczyć :)

      Usuń
  4. Ja zawsze daje szanse źle zapowiadajacym się filmom lub ksiązkom. Jakoś ciężko mi uwierzyć że mogą być w calosci tak nudne i czasem zaluje ale na szczecie tez zdarzają sie mile zaskoczneia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niestety nie lubię takich książek. Nawet w jesienne wieczory.

    blog youtube

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem nie jestem przekonana jakoś do tematyki tej książki :)

    OdpowiedzUsuń